"I choćbym kroczył ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś przy mnie" Z głębokim żalem zawiadamiamy, że dnia 21 października 2010 r. odszedł do Pana nasz kochany Brat i Wujek śp. STEFAN GŁYŻEWSKI przeżywszy 82 lata Msza św. pogrzebowa odbędzie się dnia 25 października 2010 r. o godz. 11.00 w kościele parafialnym na Jachcicach w Bydgoszczy. Po mszy św. pogrzeb
I choćbym nawet szedł Doliną cienia śmierci, Zła się nie przestraszę — Przecież Ty jesteś ze mną, Twoja laska i Twój kij Są mi źródłem pociechy. SNP : Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza Wydanie pierwsze 2018
„Choćbym kroczył ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną!” (Ps 23, 4). Jezus mówi do nas w chwilach ciemności: w zwątpieniu, goryczy, lęku, a nawet grzechu, a może zwłaszcza wtedy. Mówi do nas, kiedy jesteśmy uwikłani w sprawy, które wprowadzają nas w ciemną dolinę. Mówi zawsze, nigdy nie przestaje.
Choćbym chodził ciemna doliną, zła się nie ulęknę. To pojawia się nagle, jak wtedy, kiedy w składającej się z plątaniny bezsensownych linii łamigłówce dostrzega się wreszcie ukryty obrazek. Szczegóły składają się w kompletny obraz: ona walczyła do końca.
. Data dodania: 2020-01-01 14:18:00 Tagi: #I #choćbym #ciemną #doliną #nie #się #szedł #ulęknę #zła #paragonu #Miotły #Mikrofale #Prof. #Węgier #te #Nudzimy #broda #Dżejsiki #4 #Słuchaj #Wyraża #Wypijmy #gimbazy #Putinowi Ilość wyświetleń obrazka: 875 REKLAMA Wróc na stronę głównąZobacz także: IQ psa Cieszmy się z małych rzeczy Żul xD Widzisz? A później mnie pyta dlaczego z nią nie śpię... Każdy Polak w tej sytuacji Co za widok Kiedy dostanę wypłatę REKLAMA
Dawno tutaj nie pisałam. Chcę opisać moje ostatnie trudności, których dość mocno doświadczam. Tuż przed listopadowym wyjazdem w góry pojawiały się pierwsze oznaki braku mojego zaufania do Boga. Nie mogłam znaleźć z tatą trekkingów? Panika. Za moment Bóg mnie uspokajał, kiedy poddawałam się bezsilna, błądząc gdzieś na krawędzi rozpaczy. Kilkanaście minut po mojej kapitulacji napisała do mnie mama, która wyjechała na ok. 2 miesiące do Niemiec akurat o tym, że ma dla mnie buty, żebym włączyła Skype. "Jakie znowu buty? Moja mama wybiera zazwyczaj niewygodne, za małe lub za duże, lub po prostu takie, które mi się nie podobają przecież... No dobrze, ale będę się śmiać, jeśli Pan Bóg sobie ze mnie zażartuje i okaże się, że to trekkingi. Włączyłam Skype. Trekkingi. Mój rozmiar. Używane, dostała od sąsiadów. Całkiem porządne. Co lepsze? Zdąży mi je przekazać przed wyjazdem w góry... Góry. Nie potrafię opisać mojego zachwytu nad każdym kawałeczkiem zieleni, brązowego drewna, błota, żółtych traw, krystalicznych strumieni, błękitnego nieba... a nawet zaciekawienia amarantowymi owocami- małymi kulkami, które znajdowały się w kupach kozic. Tak strzelałam, ale Wujek Google potwierdza i mówi, że to jest Jarząb Pospolity :) Nie potrafię opisać majestatu i potęgi gór, które wprawiały mnie w nastrój jak najbardziej wzniosły i uroczysty. Jestem jak najbardziej nieidealna w tym swoim słabym pisaniu o uczuciach, które budzą się w człowieku, gdy poczuje się maleńki, jak nigdy przedtem, doświadczając zarazem wspaniałej wielkości dzieł Stwórcy. Marne są moje próby przekazania komukolwiek, jak bardzo zakochałam się w górach. Tęsknię za górami. Chciałabym się tam przeprowadzić. A jeśli mi się nigdy nie uda, to przynajmniej oblegać wszystkie możliwe szlaki, kiedy tylko nadarzy się po temu okazja. I po prostu umrzeć w górach. Jeśli kiedyś będę miała umrzeć, chciałabym właśnie tam. Jestem ogromnie wdzięczna Bogu, za cały wyjazd, któremu pobłogosławił wspaniałymi ludźmi, piękną pogodą i urokliwymi miejscami, w które nas wszystkich popchnął :) Jestem także wdzięczna za trudy, których doświadczyłam. Nie wiedziałam, co się ze mną właściwie dzieje. Nie rozumiałam, dlaczego jest we mnie tyle złości. Czemu tak łatwo się denerwuję. Czemu nie akceptuję tego. I dlaczego po raz kolejny w życiu, po tak długim okresie szczęśliwego życia, poukładanego, znowu nie wiem, kim jestem. Szłam ścieżynką i czułam złość do współtowarzyszy, którzy śpiewali wesołe piosenki. O Panu Bogu. Gdyby tylko spróbowali mnie zmusić do śpiewania... zachęcić... miałam ochotę ich pobić. Ja. Mistrzyni opanowania i spokoju. Nie rozumiałam, skąd we mnie się wzięło tyle lęku i pesymizmu. Gdzieś wokół mojej duchowej osłony popękały uszczelki i szatan musiał znaleźć szczelinę, przez którą czmychnął do środka. Do mojej strefy bezpieczeństwa. Swoją decyzją, rozsądkiem nadal ufałam Bogu. Różnica była taka, że wciąż i wciąż byłam zastraszana. Wciąż i wciąż próbowałam kontrolować rzeczywistość wokół mnie. Czasami także innych ludzi w grupie- ponieważ jeden za wszystkich, wszyscy za jednego- do pewnego stopnia każdy był uzależniony od każdego i odpowiadał za bezpieczeństwo innych... CDN
Mam pytanie, a dokładnie mówiąc mi się fragment z Biblii: Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Pan jest ze mną. W jakich filmach był wykorzystany ten fragment?? Z góry dzięki za pomoc :) beti w odpowiedzi na post: amandusiak | Oczywiście w Titanicu, gdy statek tonie, a Leo przepycha się przez tłum z Kate. Wtedy idzie przed nimi ksiądz, który mówi te słowa, na co Leo ripostuje - idź szybciej tą doliną. batwings w odpowiedzi na post: amandusiak | W Pulp Fiction i w Zielonej Mili. papajpifpaf w odpowiedzi na post: amandusiak | W Księdze ocalenia,The Book of Eli (2010). Ciri94 w odpowiedzi na post: amandusiak | Ofiary wojny - parafraza, Tony Meserve mówił o sobie:"Chociażbym kroczył ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo jestem najgorszym w całej dolinie".W Zagubionych Mr Eco miał wyrzeźbiony ten cytat na swojej lasce, dokładnie to będzie w S02E10. wiktor2517 w odpowiedzi na post: amandusiak | W filmie "taśmy watykanu " podczas sceny egzorcyzmów
Opublikowano: 2022-03-27 09:18: · aktualizacja: 2022-03-27 09:20: Dział: Świat Świat opublikowano: 2022-03-27 09:18: aktualizacja: 2022-03-27 09:20: Reportaż z Ukrainy / autor: Fratria/Andrzej Skwarczyński Po tygodniu spędzonym w Kijowie wsiadam do nocnego pociągu do Odessy. Tym razem pasażerów było znacznie więcej. Przedział dzielę z młodą mamą i jej synem i mężczyzną, którego miejsce zajmie później inna kobieta. Podróż jest niespokojna – krążą plotki o innym ostrzelanym pociągu. Wszystkie okna są zasłonięte, światła wyłączone lub ustawione na minimalną moc. Sen wszystkich podróżnych niespokojny i rwany. W sąsiednim przedziale znów jedzie kotka, spokojniejsza, daje się głaskać. CZYTAJ TAKŻE: Ostatni przyjazny polski dom na wschodzie. „Żadne nagranie nie będzie w stanie oddać tej rzeczywistości”. ZDJĘCIA Podróż pociągiem Rankiem humory się poprawiają, nie zostaliśmy zaatakowani. Rozmawiam z Nastią, trochę zajmuję jej półtorarocznego synka, żeby i ona miała chwilę wytchnienia. Nastia wraca z Kijowa od rodziców, po raz pierwszy pokazała im wnuka – trwa wojna, ale jakby wracała normalność. Nie zrobiła tego wcześniej, bo nie lubi podróżować, wygląda na dwadzieścia kilka lat, nie więcej niż dwadzieścia pięć. Do tej pory w swoim życiu była tylko w Odessie i Kijowie. Zawsze bardzo chciała pojechać do Charkowa, ale teraz wiadomo – nie da się (jest to wykonalne, ale matka z dzieckiem nie będzie jechała na „zero” – tak jest tu określany front). Nastia nie chce uciekać, nie lubi podróżować. Nie chce jechać w nieznane. Wie, że w Polsce przyjmujemy uchodźców i nie dzieje się im tam krzywda, a wręcz, że dobrze im się wiedzie. Na Ukrainie jest u siebie, ma znajomych, zna swoje miasto. O ojcu dziecka nie chce rozmawiać. Często rozmawia przez telefon. Moją uwagę zwraca ilustracja na ekranie jej smartfona – Słowianka z opaską w kolorach białoruskiej flagi, trzymając ukraińską flagę, dzielnie kroczy przez płomienie. Choćbym kroczył ciemną doliną, zła się nie ulęknę… Ukraińskie koty to osobny temat. W Odessie jest ich mnóstwo, ludzie budują im drewniane i kartonowe domki wykładane kocami, w wielu miejscach usypane są górki suchej karmy. Na dworcu w Kijewie było słychać donośny koci płacz – jego źródłem okazała się bengalska kotka, nieszczęśliwa, bo zamknięta w transporterze. Uciekała wraz z jej opiekunami do Azerbejdżanu. Wielu podróżnych ma ze sobą swoje kociaki, których pogłaskanie od razu ułatwia rozmowę. Żadna z osób z którą rozmawiam nie wyobraża sobie porzucenia kota, to członek rodziny. Gdybym znalazł się w ich sytuacji, też nie wyobrażałbym sobie zostawianie mojej kotki na pastwę losu. Dobre wieści z „zera” wywołały odwilż w Odessie W Odessie jest już cieplej. Spotykam moją gospodynię na wyjściu z peronu. Cieszy się na mój widok, uściskuje mnie. Daje mi klucze i pozwala samemu iść na kwaterę, tym razem już nie chce żadnej kaucji. – Ty Andrzej jesteś haraszo, nie nada. Tym razem odnajduję mieszkanie bez problemów. Zostawiam bagaże, odświeżam się, wychodzę na miasto. Na pierwszy rzut oka niewiele się zmieniło. Umocnień ani nie przybyło, ani nie ubyło. Pojawiły się patriotyczne plakaty z motywami „idi na chj” i „ruski okręcie wojenny idź na chj”. To powiedzenie na stałe wejdzie do kanonu przysłów, nie sądzę by w przyszłości było odbierane jako przekleństwo. Wydaje mi się, że jest mniej posterunków, nie jestem już tak często kontrolowany. Zmniejszyła się zamknięta strefa w centrum miasta, mogę podejść bliżej Teatru Opery i Baletu. Oczywiście nadal obowiązuje surowy zakaz fotografowania instalacji wojskowych. Zauważam jednak zmiany. Ukraińska armia odepchnęła kacapów z oddalonego o niewiele ponad 100 km Mikołajewa i obecnie gniecie ich w Chersoniu. Dobre wieści z „zera” wywołały odwilż w Odessie. Otwierają się sklepy i restauracje, ludzie tłumnie wyszli na place i ulice, dzieci oblegają place zabaw. Do tego jest znacznie cieplej. Odessa odetchnęła. Na przepięknym i przebogato zdobionym, upstrzonym wręcz rzeźbami pasażu trafiam na sesję fotograficzną pary młodej. Tydzień temu pasaż był zamknięty na trzy spusty. Rozmawiam z mamą dziewczyny. Mówię, że jestem reporterem z Polski. Zanim mogę powiedzieć coś więcej, muszę wysłuchać szczerych podziękowań dla wszystkich Polaków, za przyjmowanie uchodźców z Ukrainy. Pani jest w kontakcie ze znajomą, która jest w Ostrowcu Świętokrzyskim i wie od niej, z jak ogromnej skali pomocy mówimy. Wielokrotnie dziękuje wszystkim Polakom. Mówi, że zrobiliby to samo, gdy orki przyszły do nas. Jej córka jutro ma sama wyjeżdżać do Warszawy. Proponuję zabranie jej ze sobą, powoli i ja zmierzam ku bezpieczeństwu. Dziękuje, ma już wszystko dograne. Od czasu do czasu alarm podnoszą wyjące syreny i bijące dzwony w cerkwiach. Jednak wszyscy już przywykli do alarmów przeciwlotniczych. Mieszczanie zachowują spokój i przechodzą do schronów, przejść podziemnych i innych bezpiecznych miejsc. „Rosja uważa się za imperium. Zła!” W parku przy soborze Przemienienia Pańskiego, w pobliżu pomnika liberalnego carskiego generał-gubernatora Nowej Rosji (południowej Ukrainy) pod metalową altaną starsi panowie siedzą na ławkach i grają na ustawionych tam na stałe stołach w szachy, warcaby i domino. Kupuję ciastka. Dosiadam się do szachistów. Wykładam na blat ciastka. A to co? Pomoc humanitarna? — rzuca z uśmiechem jeden z nich. Najważniejsze, że moje wkupne zostaje przyjęte. Mogę siedzieć z dziadkami i przysłuchiwać się o czym rozmawiają. Ty Polak? — pyta jeden z nich, wskazując na orła w koronie na mojej „broń żiletie”, jak określa się tutaj kamizelkę kuloodporną. Tak, jestem korespondentem wojennym A skąd w Polsce? Z Warszawy Piękne miasto, byłem kiedyś. Starszy Pan w przerwach pomiędzy swoimi posunięciami na szachownicy opowiada mi o drugiej wojnie. Przyszli Niemcy, zabili jego rodziców, zgwałcili starszą siostrę i ją też zastrzelili. Jego zostawili na pastwę losu, bo był małym chłopcem. Teraz przyszły kacapy i mordują nawet takie małe dzieci, jakim on wtedy był. Polacy nam pomagają, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Polacy stałe pomagają Ukrainie. Ameryka tak sobie pomaga. A Niemcy, jak oni tak mogą. Nie widzą co się dzieje!? A dostaw broni zabraniają, tamtego zabraniają. Wspomina też o Smoleńsku, gdzie zginął prezydent Lech Kaczyński. To była rosyjska dywersja, bo delegacja jechała na pomnik polskich oficerów (w domyśle do Katynia). Ruscy w ten sposób nie dopuścili do wizyty. To była prowokacja po smoleńsku i to wszystko. To wszystko na 100 proc. robota Rosji. Rosja uważa się za imperium. Zła! — wtrąca się ktoś inny. Tak imperium zła. Choć w Rosji carowie, imperatorzy nigdy nie byli czysto ruscy, diabła nigdy nie było, wszyscy byli przyjezdni, Niemcy. Putin to nie tylko prostytutka, to zdzira. Zwycięstwo będzie po stronie Ukrainy, bo po naszej stronie są przyjacielskie kraje jak Polska, USA, Wielka Brytania. Anglia, która w czasie wojny światowej pomagała Polsce i związkowi sowieckiemu, a teraz pomaga nam. Z takimi przyjaciółmi wygramy z tymi mordercami u których ręce są do połowy (w domyśle po łokcie) we krwi. Naród Ukrainy z pomocą bratnich narodów zwycięży. Zwycięstwo będzie z nami i całą Europą. Na koniec dołączymy do Europy (pewnie chodzi o UE) a Rosja zostanie cofnięta daleko w tył. Przez Putina sami cofną siebie o 50, 80 w tył. Nikt im nie będzie wierzyć. Dziękuję Ci. Niech Bóg da Ci zdrowie. Opuszczam altanę, idę do cerkwi, mają się w niej odbywać dziękczynne modlitwy za oddalenie zagrożenia, warto chociaż je zobaczyć. W międzyczasie dowiedziałem się, że kilka dni wcześniej w odeskiej telewizji została wyemitowana wspólna modlitwa o pokój i zwycięstwo kapłanów każdego z obecnych tu wyznań – wszystkich cerkwi, muzułmańskiego, żydowskiego i katolickiego. Wygląda na to, że z Odessy jest bliżej do Boga. Publikacja dostępna na stronie:
i choćbym kroczył ciemną doliną zła się nie ulęknę